Stella Walsh
W szkole ścigałam się z chłopakami,
z powodu muskułów i grubego karku
przezywali mnie byczkiem z Montany. Miałam
powodzenie, zapraszano mnie na tańce, ale
to nie był mój świat, najlepiej
czułam się w trakcie biegu.
Przed olimpiadą w Los Angeles w 1932
miesiącami chodziłam po urzędach, ale te gnojki
wciąż przekładały moje papiery z kąta w kąt.
Bez stałej posady nie mogłam dostać
obywatelstwa. W końcu zatrudnili mnie
w centrum sportowym w Cleveland.
Wtedy okazało się, że na igrzyska mogą
jechać tylko ci, którzy nie zarabiają
na sporcie, więc musiałam zrezygnować
z tej posady. I znów szukać roboty,
bo podróż do LA opłaciłam
z własnych środków.
Przyjął mnie instytut polonijny w Nowym Jorku.
Tym sposobem wystartowałam w biało-czerwonych
barwach. Co ja się potem musiałam nasłuchać,
że zdradziłam Amerykę. Jedynie Babe Didrickson
cieszyła się, że jestem Polką, bo dostała moje
miejsce w reprezentacji. Żyłam w biedzie
i jeszcze długo bez obywatelstwa.
Wyścig trwa zaledwie kilka sekund,
liczy się tylko adrenalina. W Los Angeles
zaskoczeniem była Hilda Strike. Wystrzeliła na starcie,
była cholernie silna, ale się nie poddałam.
Wyprzedziłam ją z rekordem świata.
Polki nie mogły zrozumieć, dlaczego
mimo zwycięstwa trzymam się na uboczu,
a ja bałam się, że przepocony strój zdradzi mnie
i zobaczą coś, czego nie powinny.
Na olimpiadzie w Berlinie wygrała Helen Stephens.
Nawiedzeni dziennikarze z Polski
utrzymywali, że jest mężczyzną.
Helen nie była pięknością, ale widziałam ją
w szatni. Wreszcie udowodniła swoją kobiecość
i nawet pozwała gazetę. Posądzała mnie o udział
w tej insynuacji, dlatego z zemsty
oświadczyła, że nie wie,
kim jest Stella Walsh.
Rickie Clarke
To się nazywa niefart,
babsztyl nie miał przy sobie
nawet pół centa. Jeszcze
idiotka tak machała rękami,
że strzeliłem jej w pierś,
ale uznałem, dobrze jej tak,
mogła stać spokojnie.
Wzięliśmy z Donem nogi za pas,
na szczęście nikt nas nie widział.
Gdyby stara nie była
olimpijką, legendarną
Stellą Walsh, byłoby po
sprawie. Poza tym
okazało się, że to facet.
Kilka dni później nawet
w telewizji mówili o jej
ptaszku i jajach jak orzeszki.
Byłem w szoku i od razu
zadzwoniłem do Dona,
chociaż ustaliliśmy, że
nie będziemy się kontaktować.
Zamurowało go.
Wreszcie powiedział, że
podobno babka, którą
gazety nazywały już
Stella, the fella, w latach czterdziestych
nawet miała męża, jakiegoś
włoskiego boksera. Biedny
chłop, pewnie do dziś kurwami
leczy smutki. Wyznaczyli nagrodę
za nasze głowy, tylko kwestia czasu,
kiedy jakiś kumpel zakapuje
nas dla dziesięciu patoli.
Do luftu, powiedział Don,
ale na rogu Searsdale Ave
i Broadview Road jest
sklepik. Sprawdźmy, okno
na zapleczu co wieczór
zostawiają otwarte..
Gretel Bergmann
Gdy byłam nastolatką, uciekłam do Londynu,
bo w Niemczech z powodu mojego pochodzenia
nie pozwolono mi trenować lekkoatletyki. Kiedy jednak
Międzynarodowy Komitet Olimpijski dopiął swego i Żydów
dopuszczono do udziału w zawodach, naziści
zaszantażowali mnie, że wezmą w obroty moją rodzinę.
Musiałam wrócić na treningi,
żeby przygotować się do zawodów.
Moja pierwsza myśl była taka, że celowo
oddam kiepskie skoki, lecz później pokazałam im,
na co stać żydowską dziewczynę, ustanowiłam
krajowy rekord w skoku wzwyż.
Na zgrupowaniu dzieliłam pokój
z Dorą, nigdy nie widziałam jej nago,
nie kąpała się z nami. Była bardzo młoda
i myślałyśmy, że się wstydzi, a ona
po prostu się bała.
Ostatni list z Komitetu dostałam 16 lipca 1936 roku.
Napisali, że bardzo im przykro, ale nie mogę
wystartować w olimpiadzie. Wszyscy
zawodnicy byli już w drodze do Berlina,
powiedziano im, że doznałam kontuzji.
Co z tego, że skakałam wyżej,
na olimpiadę zamiast mnie wysłali Ratjen.
Droga Gretel,
u mnie nadal bez zmian
i wolę o tym nie mówić,
po prostu chcę żyć tak, żeby nikt nie musiał
odwracać przy mnie wzroku. Nie chcę słuchać,
że każdy dzień jest darem, bo nawet
podarki mają płeć, a ja swojej nie
chcę wybierać.
Nie chcę operacji.
Lepiej zapomnieć o chwili, kiedy
się okazało, że nie mogę być tym, kim jestem.
Zresztą nie zrozumiesz uczucia paniki czy wstydu,
które mógł wywołać niechciany całus.
Ani tego, w jakie zmieszanie wprawia
widok ładnej dziewczyny, która
biegnie obok. Może to byłaś właśnie ty?
Jak myślisz, kim jestem: chłopakiem czy dziewczyną?
Kogo przypominam bardziej?
Nie pokazałaś, do czego jest zdolna
żydowska dziewczyna, nie dostałaś
złota od nazistów.
W dzieciństwie widać było tylko tyle,
że moje siostry wciąż się stroją
i czeszą, a ja wolę ganiać gdzieś z chłopakami.
Pamiętam poczucie, że nie jestem
dziewczynką czy chłopcem,
lecz kimś pomiędzy. Wspomnienie prosiąt
na podwórzu, świniobicia i zmywania naczyń
do dziś budzi we mnie wstręt. Ojciec uważał,
że skoro już ochrzcili mnie jako córkę,
to mam nosić sukienki i nie wolno mi skakać.
Widzisz, nie potrafię mówić o niczym innym.
Kiedy tamten policjant mnie zatrzymał,
trzeba było pożegnać się ze sportem i włożyć
męskie ubranie, inaczej czekały mnie surowsze
konsekwencje. Teraz też w każdej chwili mogę trafić
do więzienia. A tam wezmą mnie za chłopaka czy
za dziewczynę? Czy pozwolą mi wybrać
płeć dręczycieli?
Zostałem z rodziną w Bremie i żyłem z tego,
czego nienawidziłem najbardziej.
Zacząłem rozumieć, że mężczyźnie w czasie wojny
żyje się lepiej, nawet jeśli jest pomywaczem.
Heinz Ratjen
(list pozostawiony w szufladzie)
© Copyright for the Polish translation by Daniel Warmuz