Budzę się
poranną ciszę
przerywa kogut.
Między pierwszym
a drugim pianiem
energiczne
zagarnianie
ramionami
wody.
I znów
ptasi bezgłos
niemy sierpień –
płynący
wrócił
na brzeg.
Zaraz
przyjdzie
rześki
jak wodna lilia
bez koszmarów
noc utopił w jeziorze
teraz ja zanurkuję
w toń snu
coraz głębiej
coraz dalej
od
niego.
Dwa życia
które się mijają
jak pociągi
bez kolizji
bez wzajemnych
szkód.