Włodzimierzowi Paźniewskiemu
aura była deszczowa na odjezdnym
grunt grząski
wszędzie stały kałuże
lecz matka i tak wylała za nim
wodę z dzbanka
wrócić miał nim ta woda zniknie
wrócił po latach
susza spiekła całe województwo
glina spękała
domostwa puste
powieka nie cieni nikogo
zmarli
wyjechali
nie doczekali się
i tylko słońce
chociaż mróz od okien
tylko słońce praży bez litości –
na czole perły
pożądani goście
z tomu Sztuka przekładu (2018, Forma, Szczecin)