Panie, zrób tak, jak należy, albo nie rób nic, po prostu nic. Jednak nawet wtedy, gdy Ty, Panie, nic nie robisz, to nie siedzisz z założonymi rękami. Wiadomo, że do wszystkiego je w życiu przykładasz, nawet wtedy, gdy wydaje się, że nic nie robisz. Przysięgam, nie wymawiam imienia Twojego nadaremnie i nie dlatego, aby coś wymodlić lub wyprosić u Ciebie. Nie, Panie, niczego od Ciebie nie potrzebuję. Nie jestem taki naiwny, aby czekać na cud czy objawienie. Nie ma głupich. Po prostu posłuchaj, Panie, co Ci powiem, po prostu wysłuchaj mnie. Ja tylko tak – ze słabości. Przecież wiem, że i tak mnie nie usłyszysz. A gdybyś nawet usłyszał, to w żaden sposób się o tym nie dowiem.
A zatem zwracając się ku Tobie, Panie, tak naprawdę przemawiam do samego siebie. Tak jest mi łatwiej. Wydaje mi się wtedy, że nie jestem samotny, że istnieje jeszcze ktoś poza mną, że tak naprawdę jesteśmy we dwóch. A gdy są dwie osoby, to jest to już dialog, nawet gdy mówi jedna. Wiem, Panie, że słyszałeś pierwszych ludzi i nawet rozmawiałeś z nimi. To Ty dawałeś im kamienne tablice. To Ty niszczyłeś ich miasta. Wiem, czytałem o tym. Nam zaś nie dajesz kamiennych tablic i nie niszczysz naszych miast. Nie mamy wyboru, musimy korzystać z kamiennych tablic, które dałeś pierwszym ludziom. Właśnie na tym polega problem, Panie. To jest niesprawiedliwe. Co najmniej niesprawiedliwe.
Na przykład delfiny, Panie. Sam je stworzyłeś. Pamiętasz, prawda? Pierwszym ludziom nie trzeba było tłumaczyć, że nie wolno ich męczyć w delfinariach. Wiedzieli o tym bez tłumaczenia: męczenie delfinów to absurd. „My i tak o tym wiemy, Panie” – powiedzieli pierwsi ludzie. Więc nie było potrzeby, Panie, abyś pisał o delfinach na kamiennych tablicach. Po co zabraniać czegoś, czego i tak się nie robi? Co innego człowiek współczesny.
On potrzebuje odrębnego przykazania. O delfinach, o tym, że nie wolno ich trzymać w ciasnych basenikach z brezentu, dwa na dwa i pół metra. Niewątpliwie, Panie, takie przykazanie by się przydało.
A co z szynszylami? To takie puszyste gryzonie, Panie. Taka wyjątkowa odmiana królika – szczególnie delikatna. Pamiętasz je, Panie? One też potrzebują odrębnego przekazania. Z szynszyli szyje się futra. Nie zabijają ich po prostu, zdzierając z martwych skórę, Panie – nie, skórę zdzierają z nich żywcem. Widziałem zdjęcie takiej szynszyli z podpisem: „Oto szynszyla, z której zdarto skórę żywcem. Żyła po tym jeszcze półtorej godziny”. Mówiłeś kiedyś, Panie, jakoby, że nie wolno gotować koźlęcia w mleku jego matki. Przecież i tak nikt tego nie robi, Panie. To bardzo skomplikowana technologia. Spożywamy całkowicie zdepersonalizowane jedzenie. Mało tego, mięsa, które spożywamy, nie śmiałbym nawet nazwać czyimś synem. Dzisiaj, by ugotować koźlę w mleku matki, trzeba dołożyć szczególnych starań. Przyznaj mi rację, Panie – owe półtorej godziny życia szynszyli zasługuje na Twoją uwagę.
Chyba domyślasz się, Panie, że nie chodzi o delfiny i szynszyle, tylko o ludzi. Pomyśl, co tak naprawdę jest bardziej grzeszne – pożądać w myślach cudzej żony czy istnieć ze świadomością, że właśnie w tej chwili zdzierają skórę z szynszyli, która będzie musiała żyć jeszcze półtorej godziny. I nie będę już opowiadał, co dalej dzieje się z tą szynszylą. Zauważyłeś, Panie? To taki chwyt. Ludzie nazywają to niedopowiedzeniem. Więc nie mówię, bo to oczywiste, co się stanie z tą szynszylą. A może wytłumaczyć Ci, Panie?
Czy o to Ci chodziło, Panie, gdy dawałeś nam kamienne tablice: oto dziesięć przykazań, a z resztą idźcie w cholerę? Nie chcę mi się w to wierzyć. Jednak mam pytanie: gdyby na Twoich kamiennych tablicach pojawiły się nowe przykazania – jedenaste i dwunaste, o szynszylach i delfinach, odpowiednio – czy to złamałoby Twoje Prawo i wypaczałoby zamysły Opatrzności?
Możesz się nie zgodzić i powiedzieć: „W porządku, teraz prosisz, żeby nie zdzierano skóry z żywych szynszyli i nie marynowano delfinów w ciasnych basenach z brezentu, ale gdzie gwarancja, że za sto lat nie przyjdzie jeszcze ktoś i nie poprosi o trzynaste i czternaste przykazanie? Kto może gwarantować, że bogobojne narody nie zaczną z jakiegoś powodu zdzierać skóry z delfinów i topić szynszyli w basenach?”.
I odpowiem Ci, Panie, że gwarancji nie ma. Przecież, gdy chciałeś poskromić grzeszne myśli wczesnych ludzi o cudzych żonach, kto mógł dać gwarancję, że przyjdzie czas, kiedy będzie ich tyle, że zupełnie wymkną się spod kontroli? Panie, czy mogłeś przewidzieć, że cudze żony będą siedziały z nami w tych samych knajpach, pracowały w tych samych zakładach pracy, opalały się topless na plażach? I że we współczesnych warunkach mężczyzna przypomina sobie o tym, że jest Człowiekiem Księgi, a nie maszyną do seksu, dopiero w ostatnim momencie, kiedy jest już zbyt późno i po wszystkim – przykazanie złamane? Wiesz, co to jest topless, Panie? Jednak nie proszę Cię, Panie, abyś zmieniał coś na kamiennych tablicach, które dałeś pierwszym ludziom. Po prostu dopisz: „Nie męcz delfinów w delfinariach” oraz „Nie zdzieraj skóry z żywych szynszyli”. Panie, zrób wszystko, jak należy. Albo nie rób nic.
Redakcja: Agnieszka Papieska
Tłumaczenie według II wydania zbioru małej prozy Cerebro (Wydawnictwo Starego Lwa, Lwów 2019).
© Copyright for the Polish translation by Walery Butewicz, 2019
Pięć napięć: ukraińsko-polska wirtualna antologia. Napięcie trzecie – „Cerebro”:
Zrealizowano w ramach programu stypendialnego Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego – Kultura w sieci