W mrokach pamięci błyszczy krawędziami
dzień zamieniony w wielobarwny kryształ
a stół obrusem prześcielony białym
okala raju zieloność wieczysta
w rajskim ogrodzie na sofie wśród pnączy
jak kot się pręży bogini Astarte
opływająca nieziemskim wprost światłem
z kwiatu kielicha boski nektar sączy
nie poprzestając bynajmniej na jednym
w dekoltu skrytce frywolnie a skrzętnie
chowa spojrzenia bezwstydnie natrętne
niebo nad miastem pomrukuje gniewnie
i rozpierzchają się na wszystkie strony
kapłanki w bieli po raju zielonym