Maseczka ci nie pomoże, ale nie wolno wychodzić z domu bez maseczki.
W ogóle wychodzić nie wolno – czy z maseczką czy bez. Maseczka to najskuteczniejszy środek, ale ona nie pomoże.
Ogranicz swoją aktywność do kupowania jedzenia, leków i papieru toaletowego, ale nie narzekaj, że sklepowe półki przez to opustoszeją.
Zachowuj dystans półtora metra (na początek), stopniowo zwiększając go do trzech i pięciu metrów. Idealnie byłoby omijać każde żywe stworzenie szerokim łukiem.
Trzymaj się z dala od bliźniego swego. Bliźnich nie ma, są nosiciele zarazy i chodzące trupy.
Nie gromadzić się w grupach powyżej tysiąca osób. Powyżej pięciuset. Powyżej czterdziestu. Powyżej trzech. Nie gromadzić się i już.
Myj ręce jak najczęściej, ale żadne mydło nie usunie wirusa całkowicie.
Myj ręce co najmniej 16 sekund. Co najmniej 20 sekund. Jednak lepiej 20-25 sekund. Myj ręce tak długo, jak tylko się da, ale raczej cię to nie uratuje.
Myj ręce, jak uczył wielki Poncjusz Piłat.
Nie unikaj kąpieli z profilaktyczną inhalacją dróg oddechowych, ale pamiętaj, że ciepła woda to idealne środowisko dla wirusa.
W grupie ryzyka są osoby 65 plus, chociaż ostatnio też osoby 65 minus. W grupie ryzyka są wszyscy. Grupa ryzyka to inna nazwa ludzkości.
Niczego nie dotykaj, przede wszystkim własnej twarzy. Tymczasowo wyobraź sobie, że jej nie masz.
Tymczasowo zrezygnuj ze wszystkiego oprócz Internetu, ale nie przesadzaj z porno, bo stwarza ono niebezpieczną iluzję, jakby w twoim życiu wszystko było dobrze i nic się nie zmieniło.
Trzymaj ręce przy sobie i korzystaj z rękawiczek. Rękawiczki to najskuteczniejszy środek, ale nie zapominaj zmieniać ich jak najczęściej: co każde 16, 20, 25 i 30 sekund.
Zwierzęta domowe nie mogą zarażać akurat tym wirusem, ale jutro się okaże, że mogą i przede wszystkim nim.
Dezynfekuj spirytusem wszystkie dostępne powierzchnie, ale pamiętaj, że alkohol zabija twoją odporność.
Zapomnij o uściskach dłoni, przytulaniu i pocałunkach, ale nie dziw się, że nie ma kto cię pochować.
Nie zwracaj się do lekarzy przedwcześnie: tylko po osiągnięciu stanu średniego nasilenia choroby.
Nie zwracaj się do lekarzy zbyt późno, chociaż oni zrobią wszystko co możliwe, aby prawidłowo zarejestrować twój zgon.
Nie zwracaj się do lekarzy w ogóle: oni są grupą ryzyka.
Kwarantanna jest niezwykle skuteczna, to gwarancja zwycięstwa: po jej wprowadzeniu liczba zachorowań wzrosła cztery razy. Osiem razy. Dziesięć razy. Rośnie nadal.
Obywateli, którzy są zarażeni wirusem należy izolować, albo – zgodnie z planem B – stłoczyć w jak największej liczbie na pieszych przejściach granicznych.
80 procent ludzi (tak zwani “cisi roznosiciele”) już przebyli chorobę i sami tego nie zauważyli. Nie wiadomo jednak kto w takim razie to zauważył i dlaczego uznał, że jest ich właśnie 80, a nie 79.
Liczba wyleczonych jest w sumie wyższa niż zmarłych, ale póki co nie w naszym kraju.
Chociaż i w naszym kraju mamy dobre wieści: władze zawsze znajdą sposób, żeby surowo ukarać “cichych roznosicieli” i z miejsca rozstrzeliwać panikarzy. Zdrowie i życie człowieka to najwyższy priorytet naszej władzy.
Jeśli zaś sytuacja nadal będzie się pogarszać (a będzie), to możesz się nie martwić – władza z pewnością wzmoży restrykcje. Nie te, to inne. Wezwie Gwardię Narodową. Ze snajperami.
Wirus na pewno osłabnie już po Wielkanocy, ale nikt nie wie, którego roku.
Wirus na pewno osłabnie już latem, bo nie wytrzyma upałów. Tylko muszą być takie, których i człowiek nie wytrzyma.
Wirus to Światowy Umysł. Prowadzi grę, w której stawką są nasze oczyszczenie i poprawa. Wirus wierzy w możliwość naszego oczyszczenia i poprawy. Mamy szczęście, że on wciąż jeszcze wierzy.
Wirus jest okrutny, zabójczy, dowcipny i dokuczliwy, szybszy od nas i sprawiedliwy.
Wirus obserwuje nas nieustannie, mutuje, dostosowując się do naszych metod jego zwalczania. Podoba mu się nasz strach, ale tego mu mało.
Rozwija się twórczo. Czego nie można powiedzieć o nas.
Niedługo okaże się, że lepiej niż przez uścisk dłoni roznosi się przez Internet. I przyjdzie nam odłączyć się od sieci. Bo, gdy zamknięto już granice, lotniska i metro, to dlaczego nie Internet? Wyobrażasz sobie życie w kwarantannie, samotności, w czterech ścianach – i do tego bez Internetu? Autor scenariusza nie takie cuda zachował zostawił dla ciebie na później.
Autor scenariusza to profesjonalista, który rozpisuje nam samo Istnienie. Jak przystało na dobry serial, cały czas zaskakuje widzów zwrotami akcji. To normalne. Problem w tym, że widzowie masowo stają się aktorami, a do tego występują głównie w roli ofiar.
Wirus to serial, więc napięcie nie opadnie aż do końca sezonu. Ale w przerwie między sezonami każdy i tak będzie mówić tylko o wirusie. Z próżną nadzieją, że drugiego sezonu jakimś cudem nie będzie.
Tłumaczenie: Walery Butewicz i Maciej Piotrowski
Fot. Rafał Komorowski / CC BY-SA (https://creativecommons.org/licenses/by-sa/4.0)