Wybierz wersję:

Tak zwyciężymy

D

Do Teatru Działań Wojennych przyjechać ma z wizytacją Generał.

Generał – a nie jakiś oszołom z tych nowych, oficerów-samozwańców. Generał, co jeszcze za Chruszczowa w szkole wojskowej zapomniał imienia ojca swego i matki swojej, za Breżniewa pogrzebał krótką młodość swojej żony na mongolskiej pustyni Gobi, a za Andropowa dochrapał się stopnia pułkownika w sztabie generalnym i moskiewskiego adresu. Jeden z tych, którzy najpierw żołnierza nakarmią, przyodzieją w nowy mundur i ucałują w oba policzki, a dopiero na sam koniec utopią.

Generał zdejmuje w szatni swój szynel podbity futrem z jenota, odbiera od woźnej lornetkę niemieckiej produkcji z siedmiokrotnym powiększeniem, przed lustrem przyczesuje wąsy specjalną szczoteczką i wychodzi na scenę. Rozlega się burza braw. Adiutanci, na stole pokrytym zielonym suknem, rozścielają przed nim mapę nadchodzących zwycięstw, po czym rozstawiają się po kątach. W dłoniach dzierżą widelczyki z z nabitymi na nie cząstkami cytryny.

Generał w nabożnej ciszy wypija kieliszek pięciogwiazdkowego koniaku, zakąsza cytryną. Na jego twarzy uwidacznia się w tym momencie cała mądrość, w jaką obrósł przez lata nauki na Akademii Wojskowej i na najspecjalistyczniejszych, okrytych najściślejszą tajemnicą wojskową szkoleniach dla oficerów. Szkoleniach, podczas których można poznać takie sposoby prowadzenia działań wojennych, co to wskutek ich wdrożenia nie ma komu złożyć raportu o zwycięstwie. Generał w grobowej ciszy spogląda na mapę.

– Co to ma być, kurwa wasza mać? – nagle pyta. – Czerwone chorągiewki widzę, a gdzie, do kurwy nędzy, niebieskie? Gdzie, kurwa wasza jebana–w–żyłę–pana–boga mać, nieprzyjaciel?

– Nieprzyjaciel jest wszędzie! – raportuje wyprężony na baczność naczelnik sztabu.

– A w jakim kierunku poprowadzimy atak?

– Wyłącznie do przodu, panie generale!

– A gdzie mamy przód?

– Wszędzie, panie generale!

– A jak mamy się wycofywać na z góry upatrzone pozycje?

– Nie mamy gdzie się cofać – za nami jeno Matuszka Ojczyzna! Odwrotu zakazał nam nasz najzwierzchniejszy, po trzykroć najgłówniej dowodzący!

Generał popada w zadumę i smarka w wielką chustkę do nosa, tak głośno i długo, jak to tylko generałowie potrafią, po czym jeszcze dłużej ogląda to, co wysmarkał. Chowa chustkę do przedniej kieszeni munduru, na tyły orderów i odznak.

– Macie słuchać, kurwa wasza mać, moich rozkazów – mówi generał, a znaki szczególne układają się na jego twarzy horyzontalnie i wertykalnie względem linii horyzontu.

– Jako że przeciwnik jest wszędzie, to tutaj należy wszystko zbombardować, a tu zaminować i wysadzić. A tutaj wszystkich okrążyć i zlikwidować!

– Nie było rozkazu likwidować – szeptem wtrąca naczelnik sztabu. – Był rozkaz posłać do piachu.

– Tak więc posłać do piachu i zlikwidować. Kiedy przeciwnik przejdzie do ofensywy, zwabić go na lód, żeby się załamał, następnie wybudować reduty i tymczasowo poddać Moskwę. W obliczu zimy użyć mrozu. Będą musieli konie żreć!

– I tak żrą – z powagą dodaje naczelnik.

– Milczeć! – wrzeszczy generał. – Kurwa wasza mać! Pod sąd pójdziecie, do ancla  Dwieście dni aresztu, bez bielizny na zmianę!

Wyprowadzają naczelnika, za kulisami słychać strzał. Na scenę wchodzi nowy naczelnik sztabu, dokładnie taki sam jak poprzedni.

– Po doszczętnym pogromie nieprzyjaciela dzięki uderzeniu z flanki zdobędziemy Izmaił, przejdziemy pod Rijad i nad wielkim meczetem wywiesimy czerwony sztandar. Milczeć, do kurwy nędzy! Powiedziałem czerwony! Wcielić do oddziału Czterech Śpiących!

Naczelnik chce coś dodać – chyba o Trzech Walczących – ale nie dodaje. Na scenę wbiega cały pokryty pyłem felczer.

– Panie generale, melduję się na rozkaz. Nieprzyjaciel przedostał się na tyły i zajął MacDonalda na Szeremietiewie. Na Morzu Łaptiewów cholera. W Samarze głód. W Petersburgu ojciec zgwałcił córkę.

Felczer pada nieżywy. Generał omiata salę ciężkim spojrzeniem.

– To niby tak, kurwa, zwyciężymy? – pyta z groźbą w głosie.

Sala wstaje i wychodzi. Na ulicy widzowie formują kolumnę, krokiem marszowym przechodzą obok mauzoleum, a następnie ruszają na front. Najzwierzchniejszy, po trzykroć najgłówniej dowodzący w milczeniu spogląda za odchodzącymi.

Tak, zwyciężymy, kurwa.

 

 

© Copyright for the Polish translation by Maciej Piotrowski
Redakcja Paulina Ciucka
Ilustracja: Dmitrij Gorczew
Tłumaczenie powstało w ramach warsztatów Rozstaje 2020. Warsztaty dofinansowane ze środków Centrum Polsko-Rosyjskiego Dialogu i Porozumienia.

Wybierz wersję:

Так победим

В

Вот приезжает генерал в Театр Военных Действий.

Самый настоящий генерал — не наёбка из новых и самодельных, а из тех, кто ещё при Хрущёве позабыл мать свою и отца в суворовском училище, при Брежневе закопал краткую молодость жены своей в монгольской пустыне Гоби, а при Андропове вышел в полковники при генштабе с московской пропиской. Из тех, кто солдатика сначала накормит, оденет во всё новое и расцелует крест-накрест, прежде чем в реке утопить.

Скидывает генерал в гардеробе енотовую свою шинель, получает у гардеробщицы семикратный цейсовский бинокль, расчёсывает перед зеркалом специальной щёточкой усы и выходит на сцену. Зал аплодирует стоя. Адъютанты раскладывают перед генералом на столе с зелёным сукном карту грядущих побед и застывают в углах, держа в вытянутых руках вилки с лимоном.

Генерал выпивает в почтительной тишине рюмку коньяка СККВ, снимает с ­вилки лимон, закусывает и собирает на лице своём всю мудрость, накопленную в высшей военной академии и наивысших наисекретнейших спецкурсах для спецгенералов, где изучают такие способы ведения военных действий, после которых уже некому даже будет доложить об одержанной победе, и в гробовой тишине рассматривает карту.

— Что за ёб вашу мать? — вдруг спрашивает генерал. — Красные флажки вижу, а синие, блядь, где? Где, ёб вашу в жилу господа бога душу мать, неприятель?

— Неприятель — везде! — докладывает начштаба по стойке смирно.

— А наступаем куда?

— Только вперёд, господин генерал!

— А где у нас перёд?

— Везде, господин генерал!

— А отступать куда на заранее подготовленные позиции?

— Отступать некуда — за нами вся Россия-матушка! Отступать нам запретил наиверховнейший наш трижды наиглавнокомандующий!

Задумывается генерал и сморкается так долго и громко, как умеют только генералы, в обширный свой носовой платок и ещё дольше рассматривает, чего насморкал. Затем прячет платок в нагрудный карман, под ордена и знаки отличия:

— Слушай мою, ёб вашу мать, команду! — говорит генерал, располагая все черты своего лица строго параллельно и перпендикулярно линии горизонта. — Поскольку противник у нас везде, то вот тут всё разбомбить, вот тут заминировать и взорвать, а вон там всех окружить и уничтожить!

— Уничтожить не приказано, — шёпотом подсказывает начштаба, — приказано замочить.

— Значит, замочить и уничтожить. Когда противник перейдёт в наступление, выманить его на лёд, чтобы он провалился, затем построить редуты и временно сдать Москву. К зиме обеспечить морозы. Они у нас лошадей будут жрать!

— Они их и так жрут, — почтительно возражает начштаба.

— Молчать! — орёт генерал. — Ёб вашу мать! Под трибунал пойдёте, на гауптвахту! Двести суток ареста без нижнего белья!

Начштаба уводят, за кулисами слышен выстрел.

На сцену выходит новый начштаба, точно такой же, как предыдущий.

— После полного разгрома неприятеля фланговым ударом берём Измаил, выходим к Эр-Рияду и водружаем над главной мечетью красное знамя. Молчать, блядь! Я сказал — красное! Обеспечить Егорова и Кантарию!

Начштаба хочет что-­то возразить — видимо, про Кантарию — но не возражает.

Вбегает запылённый фельдегерь:

— Разрешите доложить! Неприятель прорвался в тыл и захватил макдональдс в Чертаново. В бухте Тикси дизентерия. В Самаре голод. В Петербурге отец изнасиловал дочь.

Падает и умирает.

Генерал тяжёлым взглядом смотрит в зал.

— Так победим, блядь? — спрашивает он угрожающе.

Зал встаёт и выходит. На улице зрители строятся в колонну, проходят маршем мимо мавзолея и уходят на фронт. Наиверховнейший трижды наиглавнокомандующий молча смотрит им вслед.

Победим, блядь.

 

План спасения. — СПб.: Амфора, 2005.

Zobacz inne utwory autora->
Zobacz inne utwory w tym języku->