Głucha białoruska wieś w rejonie oszmiańskim obwodu grodzieńskiego. Mieszka tu razem dwóch mechaników-gejów: Walerij Sidorienko (35 lat) i Siergiej Ostapczuk (33 lata). Ich historię zapisała Alona Sojko.
Walerij: No urodziłem się w tej wiosce, mieszkam tu do dziś, nazywa się B***. Do szkoły chodziłem, ale uczyłem się kiepsko, potem zacząłem pracować w naszym kołchozie, skończyłem tu zawodówkę. Siergiej do naszej wsi przyjechał, jak byłem chyba w dziewiątej klasie, on był dwie niżej. Dzieciak jeszcze.
Siergiej: Wcześniej mieszkaliśmy w sąsiedniej wsi, potem rodzice dostali tu dom i się przenieśliśmy.
Walerij: No w szkole jak to w szkole. No tak, znaliśmy się, wiadomo. Ale trzymaliśmy z innymi. Nawet jak byłem już w jedenastej klasie, a on w dziewiątej, nie mieliśmy za bardzo kontaktu. Jasne, chodziliśmy na jedną dyskotekę, ale nie zadawałem się z gówniarzami.
Siergiej: Zeszliśmy się dopiero, jak zaczęliśmy pracować razem w kołchozie. No i mieszkaliśmy naprzeciwko siebie. Tak nam domy przydzielono. Po sąsiedzku się kumplowaliśmy. On miał żonę i dzieci, ja miałem żonę i dzieci. Wyglądał na normalnego gościa. Nasze żony się też przyjaźniły, dzieci chodziły razem do przedszkola. Wspólnie obchodziliśmy urodziny. Jak to sąsiedzi.
Walerij: Z Janą zaczęło się już po szkole. Nie podobała mi się jakoś szczególnie. Nie no, dobra baba z niej była, ale strasznie nie chciałem się żenić. No ale wtopiliśmy. Przyszła i mówi: „twoje!”. Moja matka się przejęła: masz się żenić, krzyczy. No to się ożeniłem. Potem, jakoś po dwóch latach, zmajstrowaliśmy drugie. Baba jak baba. Tam nie było żadnych amorów, umizgów. No tak, na początku dobrze się z nią spało. Problemy w tym temacie zaczęły się potem. A reszta, co tu dużo gadać: gotować gotowała, prać prała, dzieci upilnowała, na głowę zbytnio mi nie właziła, pozwalała pić, byle z umiarem. Nie to co megiera Sieriogi – o setę za dużo i od razu histeria. To ona nam tu wojnę rozpętała. Ty się Sierioga, nie obrażaj, on lubi się o to obrażać, ale już mu to mówiłem i będę powtarzać, że babę wziął sobie jebniętą, nie inaczej: jebniętą. Moja to nie lubiła, jak się wieczorami szwendałem. A ja lubiłem. No tak, wściekała się wtedy. Ale poza tym spokojna była, wyrozumiała.
Siergiej: A co byś chciał: kobieta żyje sobie spokojnie, żyje, aż pewnego dnia wpada do bani – a tam my. Twoja też się dowiedziała o wszystkim, ale sama nie widziała. Lepiej to zniosła. A moja Katia wyjechała, ale trudno się dziwić. Nerwuska z niej była, fakt. Ale mogła nas wtedy tam zamknąć i podpalić, co nie? Więc już jej nie dopierdalaj. Ja to ogólnie mało klnę, ale jak on mi zaczyna najeżdżać na Katię, to nie daję rady.
Walerij: Patrzcie go, jaki delikatny!
Siergiej: Idź w chuj!
Walerij: Jak to się zaczęło? Ale ma pani pytania! Samemu mi to jakoś, kurwa, trudno wytłumaczyć, żeby się kupy trzymało. U chłopów w tym temacie wszystko jest prostsze: staje i już. Jasna sprawa. Nie powiesz przecież, że to choroba. To by było jakieś nielogiczne. No sterczy. Co tu więcej dodać? Mówiłem już, z Janą ruchanie było w porządku. Ale potem przestał mi stawać. Kochanek zawsze miałem dużo, ale nie wszystko szło jak po maśle. No i zawsze chciałem spróbować seksu analnego. A wszystkie moje baby uważały to za jakieś zboczenie. Jana też. Poważnie, naprawdę tak mówiły. Żonę to często próbowałem namówić. Lubiła potem żartować, suka, że niby chomik ze mnie. Wielkie mi coś! Seks jak seks. Może jakby mi dała, tobym nie uciekł. Choć tę całą akcję Sierioga nakręcił. Dorwał mnie po jednej imprezie na dworze. No ja też go wtedy nie odepchnąłem. Potem, kurwa, miałem rozkminę, świrowałem, dlaczego ten facet mnie obściskiwał i obmacywał. Ochujałem, ale zauważyłem, że, kurwa, to nie było dla mnie coś obrzydliwego, nie chciało mi się rzygać od tych myśli i uczuć, nawet przyjemnie było.
Siergiej: Męskie ciało zawsze podobało mi się bardziej. Dziś myślę, że może gdybym urodził się w mieście, gdzie są tacy ludzie, pojawiłoby się to wcześniej. A tu: z kim miałem o tym pogadać? Matka, choć dobra z niej była kobieta, nie zrozumiałaby. A ojciec to taki typowy szorstki chłop ze wsi. Ja jestem inny. Niech pani nie patrzy na to, że jestem mechanik i nie mam wykształcenia. Głupi nie jestem. Tylko uczyć mi się nie chciało. No jak by to pani wytłumaczyć? Nigdy jakoś specjalnie mnie nie ciągnęło do dziewczyn. Pamiętam, że gdy miałem 13 lat to się naprawdę przestraszyłem, jak się okazało, że w szatni na WF-ie na przykład przyglądam się chłopcom. Nie wyobrażałem sobie żadnego tam seksu, to nie tak. Ale wie pani, jak, no nie wiem, chłopaki lubiły sobie grubo pożartować, no coś tam o dupach czy cyckach dziewczyn. Rozumiałem, że im się to podoba, ale jakoś nie kumałem, o co w tym chodzi. No tak, bałem się tego. Ale myślałem – trudno, zdarza się.
Katia sama mnie jakoś omotała. Skierowali ją do pracy w kołchozie jako księgową. No i tak się zeszliśmy. Miła była. Ale nie czułem nic szczególnego. O seksie z nią nie chcę mówić. Dzieci mamy. Czyli dawałem radę. Ale bez fajerwerków. No i to uczucie, że męskie ciało podoba mi się bardziej ciągle narastało. Tu we wsi to mi się nikt specjalnie nie podobał. W szkole chłopcy jeszcze jako tacy byli. Ale dorośli już nie. Poza Walerą – ten to tak. Jakoś tak mi się to składało: oglądam na przykład film, no i tam sporo jest ładnych facetów. I oni mi się podobali bardziej. Wyobraźnia wtedy pracowała.
Z żoną nie spałem często. A ona nie pytała, o co chodzi. Pewnie myślała, że jestem zmęczony po robocie. A mi to pasowało. A na facetów zawsze zwracałem uwagę. Ale co miałem z tym zrobić tu, we wsi? Udawałem po prostu, że wszystko gra.
Walerij: Aleś się rozgadał. Lepiej już powiedz, jak chomika ze mnie zrobiłeś.
Siergiej: Nikogo z ciebie nie zrobiłem. Nie dałeś mi przecież po tym w mordę. No, prawdę mówiąc, zwróciłem na Walerego uwagę od razu, jak tylko zaczęliśmy razem pracować. I przez te wszystkie lata był moją największą fantazją. Tu, na wsi to pierwszą i ostatnią. No co? Wysoki jest, dobrze zbudowany, wesoły. Widziałem, co się ze mną dzieje podczas każdego spotkania. Latem, no, gdy on zdejmował koszulkę, podniecałem się. Były emocje! Mówiłem już – Katia nigdy mnie nie kręciła. A tu widziałem, że mam jasność w głowie. Niby się trzymałem, ale z każdym dniem było coraz bardziej chujowo. No bluzgam, ale jak to inaczej powiedzieć? A podniecenie rosło, traciłem kontrolę. No i rozpiłem się z tego wszystkiego. Próbowałem to jakoś przepędzić. Ale Walera już mówił: co poradzisz, jak staje? Tamtego dnia Niepoczyłowiczowie, oni mieszkają na początku wsi, wydawali córkę za mąż. Cała wieś świętowała. Tak się wtedy nastukałem, że zacząłem myśleć: a chuj z nim, jak mi wpierdoli, to pójdę i się powieszę. Zdałem sobie sprawę, że mam, cholera jasna, 31 lat i że pojawił się człowiek, którego chcę. Wtedy po raz pierwszy zrozumiałem, co znaczy kogoś chcieć. Wcześniej to tylko chłopów słuchałem i nie miałem pojęcia, o czym oni, kurwa, gadają. Ale to przecież facet. Gdyby coś poszło nie tak, umarłbym na pewno. Tak bym właśnie zrobił, bo jak po czymś takim dalej żyć? No i wywołałem go na dwór, za ich domem jest ogród i taki nieduży sad, i tam go zaprowadziłem. On też był wtedy pijany i jakoś niezbyt się przejmował, gdzie go prowadzę. No i rzuciłem się na niego. Jakoś mnie nie odepchnął.
Walerij: No i przyssaliśmy się do siebie. Potem się wyrwałem, krzyknąłem, że jest jebnięty i uciekłem. To, kurwa, śmiesznie brzmi: dorosły chłop bierze nogi za pas. Ale wtedy tak zrobiłem.
Siergiej: A mi wtedy odpuściło. Widziałem, że też się podniecił. Myślałem, chuj z nim, będzie, co ma być. Ale wieszać się już nie musiałem.
Walerij: No tak, ja też wtedy kompletnie ochujałem. Byłem pijany tak, ale wiedziałem, co się dzieje. No i było mi nieźle. Potem w ogóle nie rozmawialiśmy, to jasne. No, cześć-cześć, ale nawet nie patrzyliśmy na siebie. I tak z półtora miesiąca. Ale często to do mnie wracało, myślałem, że pierdolca dostanę. To było straszne: ruchałem swoją Janę, a myślałem o nim. I aż mnie trzęsło: po kiego wtedy przylazł, a teraz oczy odwraca. Bo przecież to on mnie wtedy tam zaprowadził. Myślałem, że może też się najebał. No ale przecież kurwa nie na tyle, żeby się brać za chłopa. Czyli pewnie celowo to robił, chomik jebany. A fantazje to miałem już wtedy takie…! Długo nie wytrzymaliśmy. No wziąłem i poprosiłem, żeby mi pomógł kocioł w bani w niedzielę naprawić. Moi wtedy akurat do teściowej pojechali. Myślę, okaże się. No i tam się to stało.
Siergiej: Już potem, jak leżeliśmy, trochę o tym pogadaliśmy. Opowiedziałem mu o swoich uczuciach – no mniej więcej to samo, co pani. On mi opowiedział swoje fantazje. Rozumie pani, to nie była taka miłość – za rączki się nie trzymaliśmy, w pracy jak należy, ale spotykaliśmy się od czasu do czasu. W tej jego bani. Ale dobrze nam było ze sobą bardzo. Nie zamierzaliśmy zaraz razem żyć. Ale moja Katia nas nakryła. W tej bani. No ona zawsze była nerwowa i od razu poleciała z ryjem po wsi. No, masakra. Z żoną Walerego wszystkim jak leci opowiadały, jacy to z nas zboczeńcy. A potem zabrała dzieci i wyjechała do matki. Żona Walerego to samo. Nie wiemy, gdzie dziś są jego dzieci. Nie wiadomo, dokąd wyjechała Jana. Moja nie wpuszcza mnie do domu teściowej. Próbowałem jeździć, ale od razu histerie i szlochy.
Walerij: Moja to na stówę miała gacha. Tylko nie wiem, gdzie pojechała. Ale nawet gdybym wiedział, to sytuacja wyglądała tak, jak u Sierioży. A jak one wyjebały, to myślimy: co tu robić – zamieszkamy razem. I tak wszyscy wszystko wiedzą, nie ma co się kryć. No i nikogo więcej, poza sobą, nie mamy.
Siergiej: Co? Że niby dla ruchania w dupę dzieci porzuciliśmy? Choć, prawdę mówiąc, na to właśnie wychodzi. Ale w tym rzecz: nikt nikogo nie chciał porzucać. Dalej byśmy tak żyli, jakby nas nie przydybano. No przecież są rodziny, że mąż ma kochankę. A tu po prostu kochanek. Gdyby Katia mnie zobaczyła z jakąś, dajmy na to Maszą, to myśli pani, że byłby problem? A tu od razu dramat. Ale nie osądzam jej. Nie wiem, co sam bym zrobił na widok żony z jakąś kobitą. No ale gdy wyszło na jaw, to nie pozostało nam nic innego, jak się zejść. Przecież i tak zostaliśmy całkiem sami.
Walerij: Musieliśmy się zejść. No i się zeszliśmy. I tak wszystko poszło się jebać. Pietraliśmy się. No bo jak tu żyć z facetem i w ogóle. Geje, nie geje. Chuj wie. Dla mnie wcześniej seks z kobietą był przyjemny, on to, wiadomo, mówił, że nie, a ja niby normalny byłem… Choć teraz do bab wcale mnie nie ciągnie. Ale skoro seks z mężczyzną daje mi kopa, to wychodzi na to, że jesteśmy geje. A żyje się nam razem dobrze. Zawsze mieliśmy dobry kontakt. Nic wielkiego: pracujemy, gotować umiemy, dopiero co remont zrobiliśmy. Normalne życie. Już dwa lata tak żyjemy. Dzieci tylko szkoda. Nie wiadomo, co dalej. Nie chcieliśmy ich porzucać. Po prostu wszystko wyszło na jaw i jest jak jest. No my nie jesteśmy tak romantycznie zakochani. No tak, chcemy ze sobą spać. Nie chcieliśmy dzieci porzucać czy rozbijać rodziny. Ale tak wyszło. Sama pani widzi. Nie ma co nawet wspominać scen, jakie żony nam urządziły, gdy to wszystko wyszło na jaw. Wszyscy płakali, moja dzieciom mówiła, że tata to zboczeniec, i z detalami opisywała, dlaczego. Myślałem, że sukę zajebię. I nie dlatego, że mówiła nieprawdę. Nie, tylko po co mieszać dzieciakom w głowie? Sieriogi żona to w ogóle krzyczała, że chłop przez całe życie marzył, że syna zgwałci. Totalny rozpierdol tu mieliśmy.
Siergiej: A teraz co mogę powiedzieć – nie mam nikogo bliższego niż on. Nie ma między nami jakiejś romantyki. Nie ten wiek. Ale kocham go. Co mam nie kochać? To moja rodzina.
Walerij: Jakoś żyjemy. Co wieś? Wieś nas przyjęła. Jeśli pani myśli, że nas tu obrażano, to nic takiego nie było. Kto miałby nas obrażać – to martwa wieś, sami emeryci. Babuleńki nasze miejscowe, rzecz jasna, wzdychały i lubiły się podroczyć: „A co to się stało, Walerka, że wy teraz z Sieriożą jak mąż z żoną żyjecie?”. Potem już gadały, że trudno, dzieci już są, a dla babek to ważne, te dzieci, wnuki i tym podobne. Że niby zrobiliśmy, co trzeba, to teraz można przymknąć oko, że nam odjebało.
Siergiej: No na początku, gdy temat był gorący, czego to tylko nie było. Jak moja żona przyłapała nas w bani, chodziła po całej wsi i odstawiała szopkę. Ale potem jakoś przycichło. Ludzie mają swoje problemy: a to krowa choruje, a to dzieci nie jedzą, emerytury nie płacą, drożyzna. Nie będą ciągle wzdychać na nasz widok.
Walerij: Teraz to wszystkim zwisa. Chłopakom w robocie w razie czego sami możemy przywalić. No wiadomo, że pytali: co wy za chujnię odjebaliście? Ale od razu powiedzieliśmy, że nie będziemy o tym z nikim gadać, nie ich sprawa. A jeśli ktoś będzie miał z tym problem – to zobaczymy kto komu przypierdoli. W bramach nikt na nas nie czekał. Ale w razie czego – widziała nas pani, nie ułomki z nas.
Siergiej: O pracę też się nie martwiliśmy. Kierownik nasz nie ma za bardzo alternatywy. Jeden traktor na cały kołchoz, a tu jesień – kopaczki brak, nie ma czym wykopywać kartofli. Ludzie ciągle mu dupę trują. A jemu kompletnie wszystko jedno. Moja, jak jej odbiło, do niego też pobiegła, żeby coś zrobił, jakoś pomógł. No nie wiem, nastraszył, jakoś wpłynął. Ale na cholerę mu to? To nie Katia moja przecież siądzie za kierownicę traktora. Praktyczny chłop.
Walerij: A, była taka jedna, co się przypierdalała. Jak nas zobaczyła, to od razu znak krzyża robiła, modły odmawiała, darła się na całą ulicę. A u nas tu, jak to we wsi, babki siedzą na ławeczkach, patrzą. A ta cyrki odstawia. No świrnięta taka, zawsze taka była. Ale już jej nie ma. Grób jej nawet kopaliśmy. No a co się mamy obrażać. Chora była. Aaaa, mieliśmy tu raz niezły ubaw: przyjechał ksiądz z miasteczka. Mówi, że trzeba dom poświęcić. I że musimy iść do cerkwi. Że niby Boga w nas nie ma, coś tam gadał o szatanie. Nie chciałem być chamski. Ale mnie zmęczył, Sierioga zareagował spokojniej, a mnie zmęczył, to posłałem go w pizdu. I powiedziałem, że jeśli jeszcze raz stanie na naszym progu, od razu mu przypierdolę. Ja nie wierzę Boga. Sierioga też nie.
Nie miałem wcześniej nic do gejów. Żadnych „jebać cioty” i takich tam. Szczerze, to mi wszystko jedno, kto z kim śpi. No gwałt albo jak ktoś z dzieciakami, które jeszcze niczego nie rozumieją – za to powinno się rozstrzeliwać. Ale geja to ja nigdy na oczy nie widziałem. Czasami, co prawda, przyjeżdżają tu do naszych babek wnuki. No tak, często to się nawet trudno połapać, jak widzisz takiego od tyłu, chłopak czy dziewczyna. Takie to wszystko obcisłe, w dziwnych kolorach. Geje teraz wyglądają jak dziewczyny, tak? Mi to się nie bardzo podoba, że chłopak jak baba wygląda. To jakieś pojebane. A seks to sprawa dwóch osób. Ja tam baby nie przypominam – i dobrze. A moje łóżko, to już moja rzecz i nikomu nic do tego. Dobrze mówię? Choć opowiadam o tym pani, więc to już jakby sprawa publiczna… Bo tak się pani nas uczepiła, jak rzep. Nie, nie, proszę się nie obrażać. Gdybym nie chciał, to bym nie mówił.
Możecie uznać tę historię za nieprawdopodobną (podobnie jak my na początku). Jest jednak prawdziwa. Imiona bohaterów oraz miejsce ich zamieszkania nie zostały zmienione (na prośbę Walerija i Siergieja podaliśmy tylko pierwszą literę nazwy ich wsi, ale rejon i obwód wskazujemy precyzyjnie).
© Copyright for the Polish translation by Agnieszka Sowińska.
Redakcja: Marcin Gaczkowski.
Podstawa przekładu: Алена Сойко, Gay Day. Как тракторист полюбил тракториста, Colta.ru 19 września 2012
Data publikacji: 30.09.2021