Jest w nim coś naszego, coś swojskiego
no na przykład kiedy wszyscy zawracają mu gitarę
począwszy od żony, dzieci, skończywszy na szefie
on ma ich w dupie, nie może się zmienić
nie chce się zmienić
Bruce Willis jak gdyby był z jakiegoś zadupia –
Vinkovców albo Dalmatyńskiej Zagory
uparty, pije, pali, przeklina
prowokuje innych, nie goli się co rano
gburowaty, kłótliwy, nie do wytrzymania
wszystkich w końcu rozczarowuje
ale gdy robi się naprawdę gęsto
kiedy gówno wpada do wentylatora
czyli następuje tak zwany shitstorm
kogo wzywasz, kto rozwiązuje problem mimo
przeważających sił wroga oraz nikłych szans?
wiadomka – Bruce Willis
wszystko czego w nim nienawidziliście
co was dokurwiało i szargało wam nerwy
gdy go widzicie
nagle potrzebujecie go bardziej
niż moglibyście śnić w najdzikszych snach
nawet w ogniu walki, gdy ignoruje wasz rozkaz
głęboko w swoim sercu służbisty czujecie
że ten łysawy typ w brudnobiałej żonobijce
buc bez krawata i dobrych manier
sprawdzi się w akcji jak nikt inny
Bruce Willis uratuje dzień
jest w nim coś swojskiego, chłopisko o wielkim sercu
trudny z niego typ
w filmie, ale też w prawdziwym życiu
dopasuj się, Bruce, dopasuj
ale Bruce ma nas w dupie i robi swoje
kiedy rzuciła go Demi Moore
i odeszła z tym szczerzącym się lalusiem, który
nawiasem mówiąc nie ma pojęcia o aktorstwie
Bruce nawet nie mrugnął, nie uronił łzy, no co wy
idź, Demi, narób sobie obciachu
nie zatrzymywał jej, nie błagał na kolanach, gdzie tam
„Człowieku, ja naprawdę odchodzę, nie masz mi nic
do powiedzenia?”
skąd, słowa nie powiedział
chociaż na pewno nie było mu łatwo
idź, skarbie, pomyślał, idź, nie ja cię będę miał na sumieniu
i dalej kręcił filmy akcji
po raz setny ratował ten niewdzięczny świat
a Demi, wiadomo, wygłupiła się, co było do przewidzenia
Bruce Willis nawet wtedy nic nie powiedział
okiem nie mrugnął, tylko pomyślał:
jak sobie pościelesz, tak się wyśpisz
wrócił na plan i skończył zdjęcia
jest w nim coś naszego, coś swojskiego
może ta twarda głowa i serce miękkie jak cycki aniołów