**
księżyc jak
lampa okulisty
oprzyj podbródek
na pulpicie
**
tylko przez oko
tak łatwo
wniknąć w człowieka
**
a tam, widzę –
sunie lądolód
uciska krainę wzroku
wypycha głazy
czarne
**
tępe zimowe światło
poharatana tarcza
tężeje
nie mogę podnieść głowy
**
w szorstkiej wełnie ślepoty
druzy, gruzły starych
farb światła
**
łzawię literami
**
czarne owce owieczki
czytelniczki lasu
**
owca litera zdziera
z ciebie twarz
zębem dźwiękiem
**
znowu widzę –
tęsknię
za oczywistością mroku